Prace wykonywane w ogrodzie możemy dzielić na dwie grupy. Pierwsza z nich jest niezwykle przyjemna i obejmuje zajęcia, które dostarczają naprawdę wiele radości. To właśnie w tym kontekście mówimy o sadzeniu roślin, zbieraniu owoców naszej pracy i aranżowaniu wolnej przestrzeni i nie sposób nie zgodzić się z tym, że każda z tych czynności jest traktowana przez ogrodnika nie jako obowiązek, ale jako czysta przyjemność. Gdy jednak w grę wchodzi ściółka albo humus, czyli organiczne szczątki w różnym stopniu rozkładu, a najczęściej wykorzystywanym rozwiązaniem okazują się być kultywatory, sytuacja się komplikuje.
Nikt, kto na poważnie zajmuje się ogrodnictwem nie może zakwestionować tego, że mamy do czynienia z niezwykle ważnymi rozwiązaniami. Nie można jednak również zaprzeczyć temu, że humus, niejako z definicji, wywołuje nieprzyjemne skojarzenia. Trudno jednak utrzymywać, że zaopatrzenie się ogrodnika w kultywatory jest wymysłem dostawców urządzeń tego typu, okazuje się bowiem, że gdyby nie one, nie można byłoby mówić o wartościowej, dobrze odżywionej glebie. Raz na jakiś czas warto więc uporać się z pewną niechęcią i zdecydować się na wykonanie również tego rodzaju zabiegów.